Krzątając
się po kuchni szatyn przygotowywał sobie śniadanie, po telefonie jaki dostał o
trzeciej nad ranem nie mógł zasnąć, a gdy już przysypiał od razu się budził.
Wiedział, że postąpił dobrze ale miał pewne wątpliwości co do tego. Co chwila
spoglądał w okno, z którego miał świetny widok na parking przed blokiem, ale
jak dotąd nie zauważył żadnego nowego samochodu. Woda w czajniku zaczęła się
gotować więc zgasił palnik i zalał czerwony kubek. Usiadł przy stole i zaczął
jeść przeglądając gazetę.
Około
godziny dziesiątej czterdzieści ktoś zapukał do drzwi, niechętnie podniósł się
z kanapy i podszedł do drzwi.
- Cześć
synku! – Niska blondynka rzuciła mu się na szyję, uśmiechnął się i przytulił
ją. Anna była jego macochą, nigdy nie próbowała zastąpić miejsca jego matki,
była po prostu sobą i to mu się w niej najbardziej podobało więc nic dziwnego,
że po pewnym czasie zaczął do niej mówić „mamo”.
- Cześć
mamo! – Odsunął się od kobiety i wtedy dostrzegł na korytarzu swoją młodszą, o
sześć lat, przybraną siostrę.
-
Będziemy tak stać na klatce czy nas w końcu wpuścisz? – spytała poprawiając
torebkę na ramieniu.
-
Marysiu! Przestań!
- Nie.
Mów. Do. Mnie. Marysiu. – Wycedziła przez zaciśnięte zęby szatynka w kierunku
matki.
- Nie,
nie! Ma rację, wchodźcie! – Siatkarz odsunął się i zrobił miejsce dla matki i
siostry, która wchodząc rzuciła na podłogę trzymane przez siebie torby. Chłopak
pokręcił głową ale chwycił jej bagaże i wszedł do mieszkania. – Chcecie coś do
picia?
- Nie,
nie kłopocz się synku, ja już jadę.
- Daj
spokój mamo! Jechałaś tyle czasu zostań na trochę! – Szatyn złapał matkę za
ramię i poprowadził do kuchni, kątem oka zauważył, że siostra już okupuje
kanapę rządząc się jego telewizorem. – Poza tym – powiedział już ciszej kiedy
matka siedziała przy stole, a on sam nalewał wody do czajnika – musisz mi
wytłumaczyć o co w tym wszystkim chodzi? Czemu ojciec ją wyrzucił? – Spytał
siadając naprzeciwko blondynki.
- Znów
wróciła późno do domu … i pijana … - kobieta skubała skórki przy paznokciach
byle tylko nie spojrzeć w oczy szatynowi. Musiała mu nakłamać, nie chciała,
żeby i jej przybrany syn miał o Marii takie zdanie jak jego ojciec. – Poza tym
– kobieta pociągnęła nosem i wytarła mokre policzki, nawet nie zauważyła kiedy
zaczęła płakać – kilka razy podkradała nam pieniądze i .. – chłopak wstał i
przyniósł jej pudełko chusteczek, które stało w salonie – nie wytrzymał. Powiedział,
że skoro skończyła szkołę powinna znaleźć pracę i się usamodzielnić.
- Już
dobrze – chłopak poklepał matkę po dłoni i uśmiechnął się. – Zostanie na razie
tutaj, a potem coś się wymyśli.
- Ale
proszę nie rób wszystkiego za nią.
- Ok. –
Siatkarz pokiwał głową i zerknął w kierunku gazet, coś przeczuwał, że pobyt
siostry w jego mieszkaniu przeciągnie się o wiele dłużej niż myśli ich matka
dlatego dziś da jej spokój ale od jutra będzie musiała zacząć szukać pracy.
Po
wypiciu mocnej kawy Anna pożegnała się z dziećmi i wyszła z mieszkania w
towarzystwie syna, który uparł się żeby odprowadzić ją do samochodu.
Powiedział, żeby jechała ostrożnie i przekazała pozdrowienia dla ojca po czym
wrócił do domu.
- Nie za
wygodnie ci? – spytał szatyn opierając się o ścianę w jego salonie zakładając
ręce na piersi. Mańka odwróciła głowę w jego stronę i posłała pytające
spojrzenie. – Mogłabyś zdjąć te nogi ze stolika? Nie jesteś u siebie. –
Dziewczyna w odpowiedzi tylko prychnęła ale zdjęła nogi ze stołu i założyła je
jedna na drugą. – Czy ty zawsze musisz sprawiać jakieś problemy? – spytał
chłopak siadając na fotelu i opierając łokcie na kolanach.
- A bo
ty zawsze byłeś taki grzeczny – odpowiedziała mu nawet nie zaszczycając go
choćby jednym spojrzeniem.
-
Słuchaj – westchnął – my nie jesteśmy twoimi wrogami. Jeżeli coś się dzieje to
możesz nam powiedzieć. – Mańka spojrzała na niego ale nie zamierzała tego
skomentować. Nikt jej w tej rodzinie nie rozumie, a jak powie o co jej naprawdę
chodzi to uznają ją za wariatkę.
- Gdzie
będę spała? – Spytała w końcu. Chłopak wyprostował się i kiwnął głową na jakieś
drzwi po jego prawej stronie. Szatynka szybko podniosła się z kanapy i poszła
po swoje torby, które cały czas stały w małym korytarzyku. Skierowała się do swojego
nowego pokoju i zatrzasnęła drzwi. Odłożyła torby i rzuciła się na łóżko. Po
chwili drzwi do pokoju się otworzyły i stanął w nich jej brat.
-
Dzisiaj tam ci już spokój ale od jutra zaczynasz szukać pracy – powiedział
kiedy dziewczyna się na niego spojrzała.
- Mama
powiedziała, że pozwoliłeś mi tu mieszkać …
- Co nie
oznacza, że będę dawać ci na wszystko pieniądze. Poza tym, mama powiedziała mi,
że ich okradałaś więc masz oddać im wszystko, co do grosza. – Mańka oblizała
usta i usiadła na łóżku.
- Pracujesz
w tym klubie, nie możesz mi tam czegoś załatwić? – chłopak roześmiał się kręcąc
głową z niedowierzaniem.
- Masz
dwadzieścia jeden lat. Zacznij się usamodzielniać – powiedział po czym wyszedł
z pokoju.
Super!
Pomyślała. Matka powiedziała, że teraz
będę z nim mieszkać ale nie wspominała nic o żadnej robocie! Dziewczyna
zerwała się z łóżka i pobiegła do swojej torebki skąd wygrzebała po dłuższej
chwili portfel. Otworzyła go i przeliczyła pieniądze, które jeszcze jej
zostały. Było to ponad dwieście pięćdziesiąt złotych. A co jeśli on mówił serio z tą robotą? Zaraz przecież to mieszkanie
klubowe! Mańka rzuciła portfel na łóżko i wyszła z pokoju. Obeszła
mieszkanie ale ani w salonie ani w kuchni nie było jej brata więc zapukała do
łazienki, też nic. Pewnie siedzi w pokoju
– pomyślała więc długo się nie zastanawiając wparowała mu do pokoju. Szatyn
stał do niej tyłem ale jak tylko usłyszał, że ktoś wszedł do pokoju od razu się
odwrócił.
-
Poczekaj chwilę – powiedział szatyn do telefonu po czym zakrył go drugą dłonią.
– Wiesz, że jest coś takiego jak prywatność?
Puka się!
- Mam ci
się dokładać do rachunku?! To mieszkanie klubowe! – Dziewczyna wyrzuciła ręce w
górę oddychając ciężko i posyłając rozmówcy gniewne spojrzenie.
-
Klubowe czy nie, masz znaleźć robotę! Wiesz najlepiej to już zacznij teraz! –
powiedział zdenerwowany i rzucił w nią zwiniętą gazetą, która spadła prosto pod
jej czarne trampki. – A teraz wynocha, rozmawiam!
Mańka
podniosła gazetę i wyszła z pokoju specjalnie trzaskając drzwiami.
-Taka
gwiazda, a nie może mi roboty załatwić – mruknęła pod nosem i skierowała się do
kuchni. Zajrzała do lodówki ale oprócz dwóch rodzajów wędliny, kostki sera,
pomidora, ogórka i do połowy opróżnioną butelkę mleka nic w niej nie znalazła.
Zamknęła drzwi lodówki i rzuciła gazetę na stół. Z koszyczka wzięła sobie jedno
zielone jabłko i zaczęła przerzucać je z jednej ręki do drugiej uporczywie
wpatrując się w urywek pierwszej strony. Zerknęła w stronę drzwi do pokoju
brata ale chyba nie zanosi się żeby szybko stamtąd wyszedł więc zrezygnowana
usiadła przy stole. Rozłożyła gazetę i wgryzając się w jabłko zaczęła ją powoli
przeglądać. Była pewna, że w życiu nie znajdzie żadnej roboty.
***
Cześć wszystkim! Dziękuję za komentarze! :D
Pod poprzednim postem pytałam się o głównego bohatera i już jedna osoba Go wymieniła ale i tak postanowiłam dać Wam jeszcze troszkę do myślenia.
Przepraszam za wszelkie błędy związane z narracją ale to pierwszy blog gdzie piszę w trzeciej osobie.
Mam nadzieję, że się spodobało.
Pozdrawiam! :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, bo akcja toczy się szybko :) Czekam na rozdział następny :)
OdpowiedzUsuńI zapraszam do siebie : http://you-and-me-forever.blog.pl/