piątek, 2 października 2015

Rozdział 1



Krzątając się po kuchni szatyn przygotowywał sobie śniadanie, po telefonie jaki dostał o trzeciej nad ranem nie mógł zasnąć, a gdy już przysypiał od razu się budził. Wiedział, że postąpił dobrze ale miał pewne wątpliwości co do tego. Co chwila spoglądał w okno, z którego miał świetny widok na parking przed blokiem, ale jak dotąd nie zauważył żadnego nowego samochodu. Woda w czajniku zaczęła się gotować więc zgasił palnik i zalał czerwony kubek. Usiadł przy stole i zaczął jeść przeglądając gazetę.
Około godziny dziesiątej czterdzieści ktoś zapukał do drzwi, niechętnie podniósł się z kanapy i podszedł do drzwi.
- Cześć synku! – Niska blondynka rzuciła mu się na szyję, uśmiechnął się i przytulił ją. Anna była jego macochą, nigdy nie próbowała zastąpić miejsca jego matki, była po prostu sobą i to mu się w niej najbardziej podobało więc nic dziwnego, że po pewnym czasie zaczął do niej mówić „mamo”.
- Cześć mamo! – Odsunął się od kobiety i wtedy dostrzegł na korytarzu swoją młodszą, o sześć lat, przybraną siostrę.  
- Będziemy tak stać na klatce czy nas w końcu wpuścisz? – spytała poprawiając torebkę na ramieniu.
- Marysiu! Przestań!
- Nie. Mów. Do. Mnie. Marysiu. – Wycedziła przez zaciśnięte zęby szatynka w kierunku matki.
- Nie, nie! Ma rację, wchodźcie! – Siatkarz odsunął się i zrobił miejsce dla matki i siostry, która wchodząc rzuciła na podłogę trzymane przez siebie torby. Chłopak pokręcił głową ale chwycił jej bagaże i wszedł do mieszkania. – Chcecie coś do picia?
- Nie, nie kłopocz się synku, ja już jadę.
- Daj spokój mamo! Jechałaś tyle czasu zostań na trochę! – Szatyn złapał matkę za ramię i poprowadził do kuchni, kątem oka zauważył, że siostra już okupuje kanapę rządząc się jego telewizorem. – Poza tym – powiedział już ciszej kiedy matka siedziała przy stole, a on sam nalewał wody do czajnika – musisz mi wytłumaczyć o co w tym wszystkim chodzi? Czemu ojciec ją wyrzucił? – Spytał siadając naprzeciwko blondynki.
- Znów wróciła późno do domu … i pijana … - kobieta skubała skórki przy paznokciach byle tylko nie spojrzeć w oczy szatynowi. Musiała mu nakłamać, nie chciała, żeby i jej przybrany syn miał o Marii takie zdanie jak jego ojciec. – Poza tym – kobieta pociągnęła nosem i wytarła mokre policzki, nawet nie zauważyła kiedy zaczęła płakać – kilka razy podkradała nam pieniądze i .. – chłopak wstał i przyniósł jej pudełko chusteczek, które stało w salonie – nie wytrzymał. Powiedział, że skoro skończyła szkołę powinna znaleźć pracę i się usamodzielnić.
- Już dobrze – chłopak poklepał matkę po dłoni i uśmiechnął się. – Zostanie na razie tutaj, a potem coś się wymyśli.
- Ale proszę nie rób wszystkiego za nią.
- Ok. – Siatkarz pokiwał głową i zerknął w kierunku gazet, coś przeczuwał, że pobyt siostry w jego mieszkaniu przeciągnie się o wiele dłużej niż myśli ich matka dlatego dziś da jej spokój ale od jutra będzie musiała zacząć szukać pracy.
Po wypiciu mocnej kawy Anna pożegnała się z dziećmi i wyszła z mieszkania w towarzystwie syna, który uparł się żeby odprowadzić ją do samochodu. Powiedział, żeby jechała ostrożnie i przekazała pozdrowienia dla ojca po czym wrócił do domu.
- Nie za wygodnie ci? – spytał szatyn opierając się o ścianę w jego salonie zakładając ręce na piersi. Mańka odwróciła głowę w jego stronę i posłała pytające spojrzenie. – Mogłabyś zdjąć te nogi ze stolika? Nie jesteś u siebie. – Dziewczyna w odpowiedzi tylko prychnęła ale zdjęła nogi ze stołu i założyła je jedna na drugą. – Czy ty zawsze musisz sprawiać jakieś problemy? – spytał chłopak siadając na fotelu i opierając łokcie na kolanach.
- A bo ty zawsze byłeś taki grzeczny – odpowiedziała mu nawet nie zaszczycając go choćby jednym spojrzeniem.
- Słuchaj – westchnął – my nie jesteśmy twoimi wrogami. Jeżeli coś się dzieje to możesz nam powiedzieć. – Mańka spojrzała na niego ale nie zamierzała tego skomentować. Nikt jej w tej rodzinie nie rozumie, a jak powie o co jej naprawdę chodzi to uznają ją za wariatkę.
- Gdzie będę spała? – Spytała w końcu. Chłopak wyprostował się i kiwnął głową na jakieś drzwi po jego prawej stronie. Szatynka szybko podniosła się z kanapy i poszła po swoje torby, które cały czas stały w małym korytarzyku. Skierowała się do swojego nowego pokoju i zatrzasnęła drzwi. Odłożyła torby i rzuciła się na łóżko. Po chwili drzwi do pokoju się otworzyły i stanął w nich jej brat.
- Dzisiaj tam ci już spokój ale od jutra zaczynasz szukać pracy – powiedział kiedy dziewczyna się na niego spojrzała.
- Mama powiedziała, że pozwoliłeś mi tu mieszkać …
- Co nie oznacza, że będę dawać ci na wszystko pieniądze. Poza tym, mama powiedziała mi, że ich okradałaś więc masz oddać im wszystko, co do grosza. – Mańka oblizała usta i usiadła na łóżku.
- Pracujesz w tym klubie, nie możesz mi tam czegoś załatwić? – chłopak roześmiał się kręcąc głową z niedowierzaniem.
- Masz dwadzieścia jeden lat. Zacznij się usamodzielniać – powiedział po czym wyszedł z pokoju.
Super! Pomyślała. Matka powiedziała, że teraz będę z nim mieszkać ale nie wspominała nic o żadnej robocie! Dziewczyna zerwała się z łóżka i pobiegła do swojej torebki skąd wygrzebała po dłuższej chwili portfel. Otworzyła go i przeliczyła pieniądze, które jeszcze jej zostały. Było to ponad dwieście pięćdziesiąt złotych. A co jeśli on mówił serio z tą robotą? Zaraz przecież to mieszkanie klubowe! Mańka rzuciła portfel na łóżko i wyszła z pokoju. Obeszła mieszkanie ale ani w salonie ani w kuchni nie było jej brata więc zapukała do łazienki, też nic. Pewnie siedzi w pokoju – pomyślała więc długo się nie zastanawiając wparowała mu do pokoju. Szatyn stał do niej tyłem ale jak tylko usłyszał, że ktoś wszedł do pokoju od razu się odwrócił.
- Poczekaj chwilę – powiedział szatyn do telefonu po czym zakrył go drugą dłonią. – Wiesz, że jest coś takiego jak prywatność? Puka się!
- Mam ci się dokładać do rachunku?! To mieszkanie klubowe! – Dziewczyna wyrzuciła ręce w górę oddychając ciężko i posyłając rozmówcy gniewne spojrzenie.
- Klubowe czy nie, masz znaleźć robotę! Wiesz najlepiej to już zacznij teraz! – powiedział zdenerwowany i rzucił w nią zwiniętą gazetą, która spadła prosto pod jej czarne trampki. – A teraz wynocha, rozmawiam!
Mańka podniosła gazetę i wyszła z pokoju specjalnie trzaskając drzwiami.
-Taka gwiazda, a nie może mi roboty załatwić – mruknęła pod nosem i skierowała się do kuchni. Zajrzała do lodówki ale oprócz dwóch rodzajów wędliny, kostki sera, pomidora, ogórka i do połowy opróżnioną butelkę mleka nic w niej nie znalazła. Zamknęła drzwi lodówki i rzuciła gazetę na stół. Z koszyczka wzięła sobie jedno zielone jabłko i zaczęła przerzucać je z jednej ręki do drugiej uporczywie wpatrując się w urywek pierwszej strony. Zerknęła w stronę drzwi do pokoju brata ale chyba nie zanosi się żeby szybko stamtąd wyszedł więc zrezygnowana usiadła przy stole. Rozłożyła gazetę i wgryzając się w jabłko zaczęła ją powoli przeglądać. Była pewna, że w życiu nie znajdzie żadnej roboty. 



***
Cześć wszystkim! Dziękuję za komentarze!  :D
Pod poprzednim postem pytałam się o głównego bohatera i już jedna osoba Go wymieniła ale i tak postanowiłam dać Wam jeszcze troszkę do myślenia. 
Przepraszam za wszelkie błędy związane z narracją ale to pierwszy blog gdzie piszę w trzeciej osobie. 
Mam nadzieję, że się spodobało. 
Pozdrawiam! :)

2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się, bo akcja toczy się szybko :) Czekam na rozdział następny :)

    I zapraszam do siebie : http://you-and-me-forever.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń