czwartek, 5 listopada 2015

Rozdział 4



Słońce wpadające przez okno sypialni, obudziło Marysię. Dziewczyna mruknęła coś niezrozumiale zakładając kołdrę na głowę by móc choć na chwilę jeszcze przenieść się do krainy Morfeusza. Niestety głowa tak bardzo ją bolała, a suchość w gardle powodowała ból kiedy próbowała przełknąć ślinę dlatego dziewczyna powoli zwlekła się z łóżka. Próbowała zwilżyć suche usta językiem ale i tak nic to nie dało, rozejrzała się po pokoju gdzie na samym środku leżała sterta czarnych ubrań a obok jej czarne, i jedyne, szpilki, które miała wczoraj na nogach. Postawiła stopy na podłodze i podpierając się o szafkę wstała z łóżka i kulejąc trochę wyszła z pokoju. Powoli jak zombie poczłapała do kuchni i zajrzała do lodówki, znalazła pół butelki wody więc szybko ją chwyciła i przyssała się do szyjki opróżniając wszystko w oka mgnieniu. Kiedy już jako tako zaspokoiła swoje pragnienie, zaczęła przeszukiwać górne szafki w poszukiwaniu jakiś lekarstw na ból głowy. Czy naprawdę wczoraj tak dużo wypiła?!
Kiedy trzasnęła kolejną szafką zrezygnowana oparła się o blat i przyłożyła rękę do czoła.
- Tego szukasz? – spytał Bartek machając pudełkiem apapu. Dziewczyna spojrzała na niego.
- Tak – odpowiedziała ochryple i podeszła do niego wyciągając rękę po tabletki, które uwolnią ją od tego morderczego bólu.
- Ile wczoraj wypiłaś? – spytał szatyn chowając opakowanie za plecami.
- Nie pamiętam – jęknęła. – Mógłbyś mi je dać? Głowa mi pęka!
- Miałaś zostać w domu, a nie szlajać się po klubach! Poza tym zostawiłaś otwarte mieszkanie, masz szczęście, że nikt nas nie okradł! – Krzyknął na nią. – A! I jeszcze jedno, zarzygałaś Nowakowskim samochód i moje spodnie! Jak nie znasz umiaru to nie pij!
Dziewczyna przestała go słuchać w połowie wypowiedzi i gapiła się ślepo w kant kuchennego stołu. Już nie raz słyszała podobne i gorsze słowa od ojca kiedy wracała nad ranem z imprezy. Przyzwyczaiła się.
- Narobiłaś mi wstydu przed znajomymi! Wiesz jak ty wczoraj wyglądałaś?! Jeszcze, kurwa Andrzej się ciebie uczepił, albo ty jego, nie chcę nawet w to wnikać! Masz i weź się idź umyj! A jutro chcę wiedzieć gdzie pracujesz! – rzucił opakowanie tabletek przeciwbólowych na stół i wyszedł z kuchni. Dziewczyna przygryzła wnętrze policzka, żeby się nie rozpłakać i chwyciła szybko tabletki. Wzięła dwie i popiła kranówką bo nie znalazła już nic innego.
Kiedy już pozbyła się wymiocin ze swoich włosów i odświeżona wyszła spod prysznica, wrzuciła do pralki swoją lekko zarzyganą pościel. Nastawiła pranie i zaczęła suszyć włosy.
Pół godziny później kiedy już była ubrana i siedziała nad nową gazetą w swoim pokoju Bartek zawołał ją do siebie.
- Co? – spytała wchodząc do salonu gdzie jej brat oglądał jakiś serial.
- Znalazłaś coś? – spytał nawet nie patrząc na nią.
- Jeszcze nie! – powiedziała zaciskając dłonie w pięści. Bartek pochylił się i spod sterty jakiś magazynów wyciągnął kartkę, podszedł do niej i podał jej ją.
- Zadzwoń tu, Ola mówi, że szukają kogoś – powiedział, oddał jej telefon i wrócił do oglądania telewizji.
- Pierdol się z tą swoją Olą – warknęła i wróciła do pokoju. Ból głowy na szczęście ustąpił ale gdy sprawdziła stan swojego portfela, aż się załamała. Wydała prawie siedemdziesiąt złotych! Kiedy?! Jakby jeszcze wiedziała gdzie Bartek trzyma pieniądze to by mu coś podkradła ale gwiazdka pewnie wszystko ma na koncie i używa dodatkowo karty kredytowej.
Dziewczyna usiadła na łóżku i wpatrywała się w numer zapisany na kartce. Nawet nie było napisane do kogo jest ten numer! Przez chwilę przemknęła jej myśl, że przecież miała świetną pracę i żeby do niej wrócić ale równie szybko wybiła ją sobie z głowy. W końcu zrezygnowana wyszła z pokoju z zamiarem spytania się brata do kogo tak właściwie będzie dzwonić.
- Bartek?
- Co? – Usłyszała z kuchni więc się tam skierowała. Stanęła w progu i spojrzała na niego.
- Do kogo właściwie jest ten numer? – spytała wyciągając przed siebie kartkę, którą od niego dostała. Kurek spojrzał na nią przelotnie i wrócił do szykowania sobie herbaty.
- Chyba do jakiejś kawiarenki czy coś w tym stylu – wzruszył ramionami. Szatynka okręciła się na pięcie i wróciła do swojego pokoju. Chwyciła telefon i wystukała numer na klawiaturze. Odczekała parę sekund i po chwili usłyszała jakąś kobietę.
- Dzień doby – powiedziała niepewnie, a jeśli Bartek ją okłamał.- Ja dzwonię w sprawie pracy.
Pół godziny później szukała w telefonie dokładnego adresu kawiarni, w której miała jutro zacząć pracę. Wiedziała tylko, że miała przyjść na godzinę ósmą i przynieść swoje cv. Kiedy w końcu Google maps pokazało jej dokładną drogę do jej nowego miejsca pracy mogła iść do Bartka.
- Bartek! – zawołała zaraz jak tylko otworzyła drzwi od swojego pokoju. W mieszkaniu panowała cisza. – Bartek? – spytała tym razem przechodząc do salonu. – Gdzie ty kurwa jesteś? – warknęła idąc do kuchni, a następnie do jego pokoju. Drzwi były zamknięte ale i tak stała pod nimi kilkanaście sekund i co chwilę pukała, niestety nikt jej nie otworzył. Oparła się o ścianę i wyszukała jego numer w swoim telefonie. Po kilku sygnałach włączyła się automatyczna sekretarka obwieszczając jej, że numer jest czasowo poza zasięgiem. – Co za kretyn! – mruknęła i wróciła do swojego pokoju. Musiała zapalić, podeszła do szafki nocnej na której prawdopodobnie Bartek położył jej torebkę. Wyciągnęła z niej papierosy i otworzyła okno. Usiadła na parapecie i odpaliła jednego szluga. Paląc przyglądała się chodnikowi między dwoma blokami, co jakiś przeszła jakaś para albo ktoś z psem. W końcu wyrzuciła peta i zamknęła okno. Przeszła do kuchni jeszcze raz próbując dodzwonić się do Bartka, kiedy znów włączyła się automatyczna sekretarka postanowiła napisać do niego sms-a z pytaniem gdzie jest i kiedy wróci.
Zrobiła sobie kanapkę i herbatę i z niecierpliwością czekała aż Kurek jej odpisze. Czekała aż do dwudziestej trzeciej dopóki nie zasnęła na kanapie w salonie.
Wychodząc z bloku włączył telefon i dopiero wtedy zauważył, że Mańka próbowała się z nim skontaktować. Zanim wsiadł do samochodu spojrzał w górę na okno na czwartym piętrze gdzie stała Dominika w samym szlafroku, uniosła rękę i mu pomachała. Uśmiechnął się pod nosem i wsiadł do auta. Odpalił silnik i szybko ruszył w drogę do domu.
Wchodząc do mieszkania od razu skierował się do salonu skąd dobiegały go odgłosy włączonego telewizora. Kiedy zauważył na kanapie śpiącą Mańkę, wyłączył telewizor i przeniósł ją do jej pokoju. Włosy strasznie śmierdziały jej dymem z papierosów więc kiedy już przykrył ją kocem, przeszukał jej szafkę stojącą przy łóżku. Niczego nie znalazł więc skierował się do łazienki. Wziął szybki prysznic i wrócił do swojej sypialni.
- Wstawaj! – szatynka poczuła jak ktoś szarpie ją za ramię. Mruknęła coś niewyraźnie i otworzyła oczy. Zauważyła, że nad nią stoi Bartek. – Już siódma, spóźnisz się – powiedział i wyszedł z pokoju. Dziewczyna westchnęła, ostatni raz o tej godzinie wstała kiedy szła na maturę z matematyki kilka miesięcy temu. Zwlekła się z łóżka i ze stery ciuchów wybrała czarne rurki i za duży o dwa rozmiary czarny sweter. Poszła do łazienki się ogarnąć.
- Mańka, kurwa, bo się spóźnimy! – Bartek zaczął walić w drzwi w momencie kiedy kończyła robić makijaż.
- Chwila! Już wychodzę – odpowiedziała jeszcze raz się przeglądając i wychodząc z pomieszczenia.
 - Masz i idziemy! – szatyn rzucił w nią kurtką i skierował się do wyjścia. Poszła do pokoju po torebkę, sprawdziła czy na pewno spakowała papierosy i telefon i wyszła na korytarz zakładając kurtkę. – Pośpiesz się! – warknął Bartek przerzucając kluczyki z jednej ręki do drugiej.
- Mogłeś mnie obudzić wcześniej! – spojrzała na niego spod byka i wyprostowała się. Zarzuciła torebkę na ramię i wyszła z mieszkania. Kiedy Bartek zamknął drzwi wyszli za zewnątrz. Szybko podeszli do srebrnego samochodu Kurka i wsiedli. Pogoda była paskudna, strasznie wiało i wyglądało na to że niedługo zacznie padać. – Gdzie wczoraj byłeś? – spytała Mańka kiedy tylko wyjechali na ulicę. Przyglądała mu się uważnie ale twarz Bartka niewyrażana żadnych emocji.
- Nie powinno cię to obchodzić – odpowiedział jej po chwili.
- Ale obchodzi! Chciałam skorzystać z twojego laptopa ale ciebie nie było, a drzwi do twojego pokoju były zamknięte i PRZEZ CIEBIE nie mogłam wydrukować sobie jebanego cv! – krzyczała. 
- Nie krzycz, nie robisz na nikim wrażenia. CV nie potrzebujesz, a teraz wysiadaj - mruknął zatrzymując samochód. - Masz, jak będziesz wracać do domu to zrobisz zakupy i jakiś obiad - Kurek wcisnął jej do ręki pięćdziesiąt złotych. Spojrzała wściekła najpierw na pieniądze, a potem na niego i wyszła z samochodu trzaskając drzwiami.  


****
Muszę zacząć pisać bo mam w zapasie tylko jeden rozdział ale niestety mam tak dużo nauki, że czasami nawet nie mam czasu odpocząć. Ale co się dziwić klasa maturalna. 
Jak się podobał rozdział? 
Następny 15 listopada.

niedziela, 25 października 2015

Rozdział 3



Szatynka odrzuciła głowę do tyłu, śmiejąc się. Andrzej okazał się strasznie pozytywnym i zabawnym człowiekiem przez co spędziła z nim już … Sama nie wiedziała ile już tak siedzieli ale jedno wiedziała, jest już pijana.
- O! Tu jesteś! Wszędzie cię szukamy! – powiedział jakiś chłopak do jej kolegi. – I masz nową koleżankę – zlustrował ją wzrokiem.
- Mańka jestem! – Przedstawiła się dziewczyna wyciągając do niego rękę i uśmiechając się.
- Karol! – przywitał się. – Może zabierzesz koleżankę do naszej loży?
- No to chodź! Poznasz resztę zespołu – uśmiechnął się Andrzej. Wzięła do ręki swojego drinka. Chłopak objął ją w pasie i zaczęli przeciskać się przez tłum tuż za Karolem. Doszli do schodów i wspięli się na piętro gdzie jedyne co zarejestrowała to długie, od sufitu po podłogę, czarne zasłony. Karol skręcił w lewo i doszedł na sam koniec korytarza. Mańka i jej nowy przyjaciel szli tuż za nim, chłopak chwycił za zasłonę i przeszedł przez nią do loży. Mańka wzięła spory łyk drinka i weszła zaraz po nim. Zdała sobie sprawę, że tutaj jest o wiele ciszej niż na dole.
- Ej! Endrju wyrwał kolejną laskę – usłyszała śmiech Karola, a zaraz potem jeszcze kilka innych. Rozejrzała się po loży i zamrugała parę razy. Zdawało jej się że przed nią siedzi jej brat obejmując jakąś starą blondynkę. Andrzej cały czas trzymał swoją rękę na jej talii i wtedy poczuła się jakby czas zwolnił. Bartek przeniósł wzrok ze swojej towarzyszki na Karola, Andrzeja, a następnie spojrzał na Mańkę i od razu uśmieszek znikł z jego twarzy ustępując miejsce zdziwieniu, a potem zdenerwowania. Poczuła, że Andrzej zabiera swoją rękę i spojrzała na niego. On też się już nie uśmiechał tylko patrzył na Bartka, który gromił go spojrzeniem. I wtedy czas wrócił do swojej normalności, a Kurek wstał i podszedł do nich.
- Co ty tu kurwa robisz? – spytał wściekły, poczuła w jego oddechu alkohol i uśmiechnęła się.
- Bawię się nie widzisz? – odpowiedziała mu i próbowała się przedostać do Andrzeja, który już zdążył usiąść na ogromnej czarnej kanapie ale Bartek zagrodził jej drogę. Złapał ją mocno za ramię przez co wylała trochę drinka i wyszli z loży. Przeszli pół korytarza zanim Mańka szarpnęła ręką i Kurek się zatrzymał.
- Miałaś zostać w domu i szukać pracy! – warknął na nią. Mimo przyćmionego umysłu Maria zauważyła jego przekrwione oczy co oznaczało, że trochę już wypił. Znów się uśmiechnęła.
- Ale nie chciałam! – zaśmiała się. Strasznie ją bawiło zachowanie jej brata. Przecież on nie jest moim bratem! Nagle ją olśniło. – Poza tym nie będziesz mi rozkazywać! Nie jesteś moim bratem – wyrzuciła ręce w powietrze przez co pozbyła się już do końca swojego drinka i przy okazji szklanki, która stłukła się w drobny mak kilka centymetrów od jej butów. Bartek patrzył się na nią robiąc kilka głębszych wdechów próbując się uspokoić.
- Jestem – powiedział już normalnym tonem chodź wyraz gniewu nie schodził z jego twarzy.
- Nie! Mamy innych rodziców! – Mańka brnęła dalej w tą bezsensowną kłótnię. Chciała go sprowokować chociaż sama nie wiedziała do końca dlaczego. Na szczęście Bartek nie dał się ponieść emocjom, pokręcił zrezygnowany głową i złapał ją za rękę prowadząc z powrotem do loży.
- Ola odwieziesz nas do domu? – spytał Bartek. Mańka rozejrzała się dokładniej po loży, a jej wzrok zatrzymał się dłużej na blondynce, która była uczepiona do ramienia jej brata.
- Dobra – odpowiedział ktoś Bartkowi, szatynka spojrzała w tym kierunku i zobaczyła śliczną dziewczynę podnoszącą się z miejsca razem z wysokim blondynem. Znów spojrzała na tamtą blondynkę i zauważyła, że Bartek podszedł do niej i szepce jej coś na ucho.
- To jest ta twoja siostra? – blondynka spojrzała na nią z politowaniem. W Mańce coś się zagotowało i już ruszyła w jej kierunku ale blondynek złapał ją za ramiona.
- Nie dzisiaj, koleżanko – powiedział rozbawiony i wyprowadził ją z loży. Chwilę potem poczuła trzecią rękę na ramieniu i odwróciła się. Miejsce tego faceta zajął Bartek i powoli, bo dziewczynie trochę już zaczęły się plątać nogi co dopiero teraz zauważyła, skierowali się do wyjścia.
Kiedy wyszli na zewnątrz zimne powietrze uderzyło ją w twarz. Zadrżała, a chwilę potem poczuła coś ciężkiego na ramionach ale była już tak senna i otumaniona alkoholem, że nie miała siły sprawdzić co to jest. Po kilku minutach marszu poczuła szarpnięcie i zatrzymała się prawie się przewracając. Spojrzała rozeźlona na brata, który otworzył przed nią drzwi czarnego samochodu. Mańka patrzyła to na niego to na drzwi, nie chciała wracać do domu.
- Och, wsiadaj! – warknął Bartek ciągnąc ją za rękę i wpychając na tylne siedzenie samochodu. Mańka oparła głowę na wygodnym oparciu i walczyła z ogarniającą ją sennością. – Miałaś siedzieć w domu! – znów usłyszała rozgniewany głos Bartka ale nie obchodziło ją to że na nią krzyczy. Tak bardzo chciało jej się spać, oparła głowę o ramię brata. Ktoś zapalił samochód i ruszyli. Po kilku minutach jazdy Mańce coraz bardziej zaczęło się kręcić w głowie. Do tej pory ignorowała prowadzoną rozmowę ale teraz zaczęła jej przeszkadzać.
- Będę rzygać – mruknęła.
- Olka stój! – powiedział Bartek ale było za późno, Mańka zwróciła cały wypity dzisiaj alkohol prosto na spodnie brata i tapicerkę samochodu. – Kurwa, Mańka! – Uderzyła głową o fotel kierowcy kiedy samochód się zatrzymał. Usłyszała, że ktoś otwiera drzwi i poczuła na swojej talii czyjeś dłonie, kolejna fala wymiotów podeszła jej do gardła ale tym razem wymiotowała już w krzaki do których doniósł ją przyjaciel Bartka. – Kurwa, Olka przepraszam! – wołał Bartek.
- Dobra, spoko – odpowiedziała dziewczyna lekko zdenerwowanym głosem. Przez kilka kolejnych minut słyszała krzątanie się pozostałej trójki podczas gdy ona opróżniała swój żołądek.
- Skończyłaś? – spytał Bartek po dwudziestu minutach, Maria otworzyła lekko oczy i zobaczyła, że brat kręci głową. – Wstawaj! – Powiedział ciągnąc ją za rękę ale dziewczyna nie wstała. Była jak szmaciana lalka. – Boże! – warknął Kurek i kucnął przy niej, jedną rękę włożył jej pod kolana w drugą pod pachy i podniósł po czym ponownie wsadził do samochodu. – Jak tylko wytrzeźwiejesz to zobaczysz- mruknął siadając koło niej. Samochód ponownie ruszył i tym razem dojechali spokojnie pod blok Kurka bez żadnych niespodzianek.
- Dzięki i przepraszam za nią – powiedział Bartek do Piotrka i Oli.
- Nie ma za co! Ale samochód będzie musiała mi posprzątać – powiedziała Olka.
- Posprząta - odpowiedział jej Bartek i skierował się do swojej klatki schodowej. Kiedy znalazł się przed swoim mieszkaniem postawił siostrę na nogi ale szybko ją złapał bo ta prawie się przewróciła chwytając klamki. - Ja się kurwa zabiję, Mańka! - warknął Bartek widząc jak drzwi się otwierają.



***
Wam zostawiam do oceny to coś na górze. 
Miałam tyle planów co do weekendu, a jedynie co zrobiłam to obejrzałam kilka odcinków Zagubionych xD. Muszę się zabrać za pisanie nowego rozdziału. 
Następny 5 listopada.
Pozdrawiam! :D

piątek, 16 października 2015

Rozdział 2



- Dobra, odezwę się jeszcze – powiedział szatyn po czym zakończył rozmowę. Schował telefon do kieszeni czarnych dresów i wyszedł z pokoju. Przechodząc koło kuchni zauważył w niej swoją siostrę bawiącą się telefonem. Podszedł do niej po cichu po czym szybkim i zdecydowanym ruchem wyrwał jej telefon. Szatynka zareagowała z prędkością światła rzucając się na niego z pięściami.

- Oddaj, to moje do cholery!

- Nie wydaje mi się żebyś używała go do skontaktowania się z potencjalnym pracodawcą więc nie jest ci na razie potrzebny – odpowiedział jej Bartek cofając się o dwa kroki i chowając telefon za plecami. Dziewczyna stanęła jak wryta.

- A nie przyszło ci do głowy, że w internecie jest o wiele więcej propozycji pracy niż w tej durnej gazecie?! – Wskazała na stół, Bartek zerknął w tamtą stronę i się uśmiechnął.

- Nie chyba nie. Dopóki nie znajdziesz czegoś co cię zainteresuje to zapomnij o telefonie. Mama kazała ci znaleźć robotę – skłamał ale matka zabroniła mu robić wszystkiego za nią. Poza tym jak tylko dowiedział się że okradała rodziców, żeby mieć na nie wiadomo co, tak się na nią wściekł, że po prostu zmusi ją do znalezienia tej roboty. Dziewczyna ma dwadzieścia jeden lat a zachowuje się jak zwykła smarkula.

- Nic takiego mi nie mówiła! – Założyła ręce na piersi i zmrużyła oczy.

- Może tobie ale mi powiedziała, że mam ci pomóc znaleźć pracę.

- Pomóc! A co robisz? Każesz mi samej szukać …

- Dałem ci gazetę? Dałem, więc ci pomogłem a teraz wracaj do szukania pracy i zacznij się zachowywać jak na osobę dorosłą przystało, a nie jak małe dziecko! – Krzyknął na nią. Czekał na jej reakcję ale najwidoczniej nie miała mu już nic do powiedzenia więc wrócił do swojego pokoju gdzie od razu rzucił się na łóżko. Wymacał na szafce nocnej słuchawki i szybko podłączył je do swojego telefonu i włączył muzykę. Musiał się uspokoić.

Tymczasem wściekła Mańka zwinęła gazetę i cisnęła ją w kąt kuchni, niestety to nie wystarczyło więc dodatkowo kopnęła, stojące obok niej, krzesło, które z hukiem przewróciło się na podłogę uderzając o jeszcze jedno krzesło. Dziewczyna wróciła do swojego pokoju i trzasnęła drzwiami najgłośniej jak tylko mogła. Rzuciła się na łóżko i zamrugała kilka razy próbując pozbyć się napływających do oczu łez.

- Wychodzę – zakomunikował jej brat po kilku godzinach. Przewróciła się na plecy, w pokoju panował półmrok, chciała sprawdzić godzinę ale przypomniała sobie, że Bartek zabrał jej telefon.

- Gdzie? – spytała w końcu wpatrując się w niego.

- Nie ważne – mruknął grzebiąc w swoim telefonie.

- Jak ja będę chciała gdzieś wyjść to będę musiała ci się spowiadać! Nie możesz powiedzieć?

- I tak nie wiesz gdzie to jest więc nie muszę ci mówić, wrócę późno – zerknął na siostrę i wyszedł z pokoju. Dziewczyna usiadła na łóżku i czekała aż chłopak wyjdzie z mieszkania. Kiedy tylko drzwi wejściowe się zatrzasnęły, Maria wyszła z pokoju i pobiegła do kuchni, żeby mieć lepszy widok na parking przed blokiem. Po kilku minutach zauważyła wysoką postać brata, który teraz rozmawiał przez telefon. Zatrzymał się na chodniku i wyraźnie na kogoś czekał.

- Skoro nie jedzie swoim samochodem więc pewnie będzie pić – dziewczyna mruknęła sama do siebie i bardziej wytężyła wzrok. Po jakimś czasie koło Bartka zatrzymał się czarny samochód, szatyn pośpiesznie wsiadł do niego i odjechali. Na swoje nieszczęście Mańka nie widziała kto siedzi za kierownicą. – Dureń! – warknęła i wróciła do swojego pokoju. – Skoro on wychodzi to ja też. – Wyciągnęła wszystkie ubrania ze swoich dwóch toreb, bo jeszcze się nie rozpakowała, i wybrała obcisłą czarną sukienkę i czarne szpilki. Chwyciła w rękę jeszcze swoją kosmetyczkę i ruszyła do łazienki. Przebrała się i zrobiła sobie bardzo mocny makijaż, wróciła jeszcze do pokoju po torebkę i portfel i skierowała się do pokoju Bartka. Przeszukała jego pokój ale nigdzie nie znalazła swojego telefonu ale na szczęście znalazła laptopa.

- Tylko żeby nie miał hasła – mruknęła przygryzając wargę. Szczęście dzisiaj jej sprzyjało bo Bartek nie miał hasła, weszła w wyszukiwarkę, żeby znaleźć adres jakiegoś klubu. Po kilku minutach szukania znalazła jeden, zapisała sobie adres i wyłączyła laptopa i odłożyła go na miejsce. Dopiero będąc przy drzwiach zorientowała się że nie ma bladego pojęcia gdzie Bartek chowa klucze od mieszkania. – A chuj mu w dupę – warknęła trzaskając drzwiami. Nie chciał powiedzieć gdzie idzie to ona zostawi otwarte mieszkanie.

Przemierzając Rzeszowskie ulice żałowała, że nie wzięła ze sobą swojej skórzanej kurtki, noce nie były już takie ciepłe. Szła najszybciej jak tylko mogła na swoich dwunastocentymetrowych szpilkach rozcierając raz za razem nagie ramiona. W końcu natrafiła na sklep całodobowy, a że skończyły jej się papierosy weszła do środka.

- Chesterfieldy niebieskie – rzuciła gdy tylko znalazła się przy ladzie.

- Krótkie czy długie? – spytał znudzony sprzedawca patrząc na półkę z wyrobami tytoniowymi.

- Krótkie – odpowiedziała wyciągając piętnaście złotych z portfela.

- Dwanaście siedemdziesiąt – powiedział kładąc paczkę na ladzie i biorąc pieniądze od dziewczyny. Wydał jej jeszcze resztę i mogła w końcu wyjść. Nie za bardzo chciała się ruszać bo w sklepie było ciepło ale w końcu wyszła odpakowując po drodze paczkę. Wyciągnęła jednego papierosa i pogrzebała w torebce w poszukiwaniu zapalniczki, kiedy ją w końcu znalazła podpaliła go zaciągając się mocno.

Zabłądziła tylko raz. Błąkała się w kółko przez blisko trzydzieści minut ale w końcu znalazła się na głównej ulicy, a stamtąd już słyszała przytłumione dźwięki muzyki dobiegające z klubu. Ustawiła się na końcu kolejki tuż za dwiema rudymi dziewczynami ubranymi w identyczne sukienki z wzorem panterki. Mańka skrzywiła się na ten widok i szybko odwróciła wzrok.

Kiedy już straciła nadzieję, że zaczną wpuszczać ludzi kolejka zaczęła posuwać się do przodu tak więc po kilku minutach stanęła przed wielkim napakowanym gorylem ubranym cały na czarno. Facet zlustrował ją od góry do dołu, dłużej przyglądając się jej odsłoniętemu biustowi, przestał dopiero wtedy kiedy dziewczyna odchrząknęła i wymownie na niego spojrzała, facet odpiął czerwony sznurek i wpuścił ją. Zapłaciła za bilet, wyciągnęła rękę gdzie jakaś dziewczyna postawiła jej stempelek i weszła do przepełnionej ludźmi sali. W powietrzu dało się wyczuć mieszankę potu i alkoholu, muzyka bębniła jej w uszach. Rozejrzała się i na drugim końcu sali dostrzegła bar. Zaczęła przepychać się między tańczącymi parami przyciskając do siebie torebkę. Kiedy w końcu usiadła na jednym z dwóch wolnych miejscach wysokich krzeseł przyjrzała się półkom z alkoholami. Po chwili podszedł do niej przystojny, młody brunet.

- Co podać? – krzyknął uśmiechając się do niej zalotnie.

- Pięć shotów – odkrzyknęła. Podczas gdy barman przygotowywał jej zamówienie ona rozejrzała się po klubie. Widać, że jest bardzo popularny po ilości osób się w nim znajdujący.

- Proszę! – Odkręciła się znów do baru i zapłaciła za drinki po czym wypiła jeden po drugim. Posiedziała chwilę i znów złożyła to samo zamówienie.

- Można tu palić? – krzyknęła po piętnastu minutach do chłopaka. W głowie jej się już kręciło ale jak zapali będzie jej jeszcze fajniej. Barman pokazał jej drzwi po jego prawej stronie. Mańka kiwnęła głową i poszła w tamtym kierunku, trochę się zachwiała schodząc z wysokiego krzesła ale szybko się zreflektowała. Przechodząc przez drzwi uderzyło w nią chłodne nocne powietrze. No tak, palenie na dworze! Pomyślała i oparła się o ścianę wyciągając z torebki papierosy.

Weszła z powrotem do środka i skierowała się na środek sali. Zaczęła się ruszać w rytm jakiejś piosenki disco polo. Przymknęła oczy i zatraciła się w tańcu, w głowie mocno już jej wirowało i czuła się wyśmienicie. Po kilku minutach poczuła na swoich biodrach czyjeś duże dłonie, dostosowała się do jego ruchów.

- Mała, masz ochotę na drinka? – krzyknął jej do ucha. Uśmiechnęła się i odwróciła do towarzysza. Facet był na oko w wieku jej brata był równie wysoki jak on, a do tego miał brodę przez którą przebijał się szeroki uśmiech.

- Jasne! – odkrzyknęła i skierowała się za chłopakiem z powrotem do baru.


****
Trochę dłuższa przerwa ale miałam zbyt napięty grafik xD. W tym tygodniu trochę mniej zadawali więc wstawiam rozdział. Już chyba wiecie, że głównym bohaterem będzie Bartosz Kurek. Co do dodawania rozdziałów to zależy od tego czy będzie jakieś zainteresowanie. Na razie myślałam nad systemem 5-15-25? Co wy na to? I przede wszystkim jak się podobał rozdział? Czekam na wasze opinie! 
Pozdrawiam!