niedziela, 25 października 2015

Rozdział 3



Szatynka odrzuciła głowę do tyłu, śmiejąc się. Andrzej okazał się strasznie pozytywnym i zabawnym człowiekiem przez co spędziła z nim już … Sama nie wiedziała ile już tak siedzieli ale jedno wiedziała, jest już pijana.
- O! Tu jesteś! Wszędzie cię szukamy! – powiedział jakiś chłopak do jej kolegi. – I masz nową koleżankę – zlustrował ją wzrokiem.
- Mańka jestem! – Przedstawiła się dziewczyna wyciągając do niego rękę i uśmiechając się.
- Karol! – przywitał się. – Może zabierzesz koleżankę do naszej loży?
- No to chodź! Poznasz resztę zespołu – uśmiechnął się Andrzej. Wzięła do ręki swojego drinka. Chłopak objął ją w pasie i zaczęli przeciskać się przez tłum tuż za Karolem. Doszli do schodów i wspięli się na piętro gdzie jedyne co zarejestrowała to długie, od sufitu po podłogę, czarne zasłony. Karol skręcił w lewo i doszedł na sam koniec korytarza. Mańka i jej nowy przyjaciel szli tuż za nim, chłopak chwycił za zasłonę i przeszedł przez nią do loży. Mańka wzięła spory łyk drinka i weszła zaraz po nim. Zdała sobie sprawę, że tutaj jest o wiele ciszej niż na dole.
- Ej! Endrju wyrwał kolejną laskę – usłyszała śmiech Karola, a zaraz potem jeszcze kilka innych. Rozejrzała się po loży i zamrugała parę razy. Zdawało jej się że przed nią siedzi jej brat obejmując jakąś starą blondynkę. Andrzej cały czas trzymał swoją rękę na jej talii i wtedy poczuła się jakby czas zwolnił. Bartek przeniósł wzrok ze swojej towarzyszki na Karola, Andrzeja, a następnie spojrzał na Mańkę i od razu uśmieszek znikł z jego twarzy ustępując miejsce zdziwieniu, a potem zdenerwowania. Poczuła, że Andrzej zabiera swoją rękę i spojrzała na niego. On też się już nie uśmiechał tylko patrzył na Bartka, który gromił go spojrzeniem. I wtedy czas wrócił do swojej normalności, a Kurek wstał i podszedł do nich.
- Co ty tu kurwa robisz? – spytał wściekły, poczuła w jego oddechu alkohol i uśmiechnęła się.
- Bawię się nie widzisz? – odpowiedziała mu i próbowała się przedostać do Andrzeja, który już zdążył usiąść na ogromnej czarnej kanapie ale Bartek zagrodził jej drogę. Złapał ją mocno za ramię przez co wylała trochę drinka i wyszli z loży. Przeszli pół korytarza zanim Mańka szarpnęła ręką i Kurek się zatrzymał.
- Miałaś zostać w domu i szukać pracy! – warknął na nią. Mimo przyćmionego umysłu Maria zauważyła jego przekrwione oczy co oznaczało, że trochę już wypił. Znów się uśmiechnęła.
- Ale nie chciałam! – zaśmiała się. Strasznie ją bawiło zachowanie jej brata. Przecież on nie jest moim bratem! Nagle ją olśniło. – Poza tym nie będziesz mi rozkazywać! Nie jesteś moim bratem – wyrzuciła ręce w powietrze przez co pozbyła się już do końca swojego drinka i przy okazji szklanki, która stłukła się w drobny mak kilka centymetrów od jej butów. Bartek patrzył się na nią robiąc kilka głębszych wdechów próbując się uspokoić.
- Jestem – powiedział już normalnym tonem chodź wyraz gniewu nie schodził z jego twarzy.
- Nie! Mamy innych rodziców! – Mańka brnęła dalej w tą bezsensowną kłótnię. Chciała go sprowokować chociaż sama nie wiedziała do końca dlaczego. Na szczęście Bartek nie dał się ponieść emocjom, pokręcił zrezygnowany głową i złapał ją za rękę prowadząc z powrotem do loży.
- Ola odwieziesz nas do domu? – spytał Bartek. Mańka rozejrzała się dokładniej po loży, a jej wzrok zatrzymał się dłużej na blondynce, która była uczepiona do ramienia jej brata.
- Dobra – odpowiedział ktoś Bartkowi, szatynka spojrzała w tym kierunku i zobaczyła śliczną dziewczynę podnoszącą się z miejsca razem z wysokim blondynem. Znów spojrzała na tamtą blondynkę i zauważyła, że Bartek podszedł do niej i szepce jej coś na ucho.
- To jest ta twoja siostra? – blondynka spojrzała na nią z politowaniem. W Mańce coś się zagotowało i już ruszyła w jej kierunku ale blondynek złapał ją za ramiona.
- Nie dzisiaj, koleżanko – powiedział rozbawiony i wyprowadził ją z loży. Chwilę potem poczuła trzecią rękę na ramieniu i odwróciła się. Miejsce tego faceta zajął Bartek i powoli, bo dziewczynie trochę już zaczęły się plątać nogi co dopiero teraz zauważyła, skierowali się do wyjścia.
Kiedy wyszli na zewnątrz zimne powietrze uderzyło ją w twarz. Zadrżała, a chwilę potem poczuła coś ciężkiego na ramionach ale była już tak senna i otumaniona alkoholem, że nie miała siły sprawdzić co to jest. Po kilku minutach marszu poczuła szarpnięcie i zatrzymała się prawie się przewracając. Spojrzała rozeźlona na brata, który otworzył przed nią drzwi czarnego samochodu. Mańka patrzyła to na niego to na drzwi, nie chciała wracać do domu.
- Och, wsiadaj! – warknął Bartek ciągnąc ją za rękę i wpychając na tylne siedzenie samochodu. Mańka oparła głowę na wygodnym oparciu i walczyła z ogarniającą ją sennością. – Miałaś siedzieć w domu! – znów usłyszała rozgniewany głos Bartka ale nie obchodziło ją to że na nią krzyczy. Tak bardzo chciało jej się spać, oparła głowę o ramię brata. Ktoś zapalił samochód i ruszyli. Po kilku minutach jazdy Mańce coraz bardziej zaczęło się kręcić w głowie. Do tej pory ignorowała prowadzoną rozmowę ale teraz zaczęła jej przeszkadzać.
- Będę rzygać – mruknęła.
- Olka stój! – powiedział Bartek ale było za późno, Mańka zwróciła cały wypity dzisiaj alkohol prosto na spodnie brata i tapicerkę samochodu. – Kurwa, Mańka! – Uderzyła głową o fotel kierowcy kiedy samochód się zatrzymał. Usłyszała, że ktoś otwiera drzwi i poczuła na swojej talii czyjeś dłonie, kolejna fala wymiotów podeszła jej do gardła ale tym razem wymiotowała już w krzaki do których doniósł ją przyjaciel Bartka. – Kurwa, Olka przepraszam! – wołał Bartek.
- Dobra, spoko – odpowiedziała dziewczyna lekko zdenerwowanym głosem. Przez kilka kolejnych minut słyszała krzątanie się pozostałej trójki podczas gdy ona opróżniała swój żołądek.
- Skończyłaś? – spytał Bartek po dwudziestu minutach, Maria otworzyła lekko oczy i zobaczyła, że brat kręci głową. – Wstawaj! – Powiedział ciągnąc ją za rękę ale dziewczyna nie wstała. Była jak szmaciana lalka. – Boże! – warknął Kurek i kucnął przy niej, jedną rękę włożył jej pod kolana w drugą pod pachy i podniósł po czym ponownie wsadził do samochodu. – Jak tylko wytrzeźwiejesz to zobaczysz- mruknął siadając koło niej. Samochód ponownie ruszył i tym razem dojechali spokojnie pod blok Kurka bez żadnych niespodzianek.
- Dzięki i przepraszam za nią – powiedział Bartek do Piotrka i Oli.
- Nie ma za co! Ale samochód będzie musiała mi posprzątać – powiedziała Olka.
- Posprząta - odpowiedział jej Bartek i skierował się do swojej klatki schodowej. Kiedy znalazł się przed swoim mieszkaniem postawił siostrę na nogi ale szybko ją złapał bo ta prawie się przewróciła chwytając klamki. - Ja się kurwa zabiję, Mańka! - warknął Bartek widząc jak drzwi się otwierają.



***
Wam zostawiam do oceny to coś na górze. 
Miałam tyle planów co do weekendu, a jedynie co zrobiłam to obejrzałam kilka odcinków Zagubionych xD. Muszę się zabrać za pisanie nowego rozdziału. 
Następny 5 listopada.
Pozdrawiam! :D

piątek, 16 października 2015

Rozdział 2



- Dobra, odezwę się jeszcze – powiedział szatyn po czym zakończył rozmowę. Schował telefon do kieszeni czarnych dresów i wyszedł z pokoju. Przechodząc koło kuchni zauważył w niej swoją siostrę bawiącą się telefonem. Podszedł do niej po cichu po czym szybkim i zdecydowanym ruchem wyrwał jej telefon. Szatynka zareagowała z prędkością światła rzucając się na niego z pięściami.

- Oddaj, to moje do cholery!

- Nie wydaje mi się żebyś używała go do skontaktowania się z potencjalnym pracodawcą więc nie jest ci na razie potrzebny – odpowiedział jej Bartek cofając się o dwa kroki i chowając telefon za plecami. Dziewczyna stanęła jak wryta.

- A nie przyszło ci do głowy, że w internecie jest o wiele więcej propozycji pracy niż w tej durnej gazecie?! – Wskazała na stół, Bartek zerknął w tamtą stronę i się uśmiechnął.

- Nie chyba nie. Dopóki nie znajdziesz czegoś co cię zainteresuje to zapomnij o telefonie. Mama kazała ci znaleźć robotę – skłamał ale matka zabroniła mu robić wszystkiego za nią. Poza tym jak tylko dowiedział się że okradała rodziców, żeby mieć na nie wiadomo co, tak się na nią wściekł, że po prostu zmusi ją do znalezienia tej roboty. Dziewczyna ma dwadzieścia jeden lat a zachowuje się jak zwykła smarkula.

- Nic takiego mi nie mówiła! – Założyła ręce na piersi i zmrużyła oczy.

- Może tobie ale mi powiedziała, że mam ci pomóc znaleźć pracę.

- Pomóc! A co robisz? Każesz mi samej szukać …

- Dałem ci gazetę? Dałem, więc ci pomogłem a teraz wracaj do szukania pracy i zacznij się zachowywać jak na osobę dorosłą przystało, a nie jak małe dziecko! – Krzyknął na nią. Czekał na jej reakcję ale najwidoczniej nie miała mu już nic do powiedzenia więc wrócił do swojego pokoju gdzie od razu rzucił się na łóżko. Wymacał na szafce nocnej słuchawki i szybko podłączył je do swojego telefonu i włączył muzykę. Musiał się uspokoić.

Tymczasem wściekła Mańka zwinęła gazetę i cisnęła ją w kąt kuchni, niestety to nie wystarczyło więc dodatkowo kopnęła, stojące obok niej, krzesło, które z hukiem przewróciło się na podłogę uderzając o jeszcze jedno krzesło. Dziewczyna wróciła do swojego pokoju i trzasnęła drzwiami najgłośniej jak tylko mogła. Rzuciła się na łóżko i zamrugała kilka razy próbując pozbyć się napływających do oczu łez.

- Wychodzę – zakomunikował jej brat po kilku godzinach. Przewróciła się na plecy, w pokoju panował półmrok, chciała sprawdzić godzinę ale przypomniała sobie, że Bartek zabrał jej telefon.

- Gdzie? – spytała w końcu wpatrując się w niego.

- Nie ważne – mruknął grzebiąc w swoim telefonie.

- Jak ja będę chciała gdzieś wyjść to będę musiała ci się spowiadać! Nie możesz powiedzieć?

- I tak nie wiesz gdzie to jest więc nie muszę ci mówić, wrócę późno – zerknął na siostrę i wyszedł z pokoju. Dziewczyna usiadła na łóżku i czekała aż chłopak wyjdzie z mieszkania. Kiedy tylko drzwi wejściowe się zatrzasnęły, Maria wyszła z pokoju i pobiegła do kuchni, żeby mieć lepszy widok na parking przed blokiem. Po kilku minutach zauważyła wysoką postać brata, który teraz rozmawiał przez telefon. Zatrzymał się na chodniku i wyraźnie na kogoś czekał.

- Skoro nie jedzie swoim samochodem więc pewnie będzie pić – dziewczyna mruknęła sama do siebie i bardziej wytężyła wzrok. Po jakimś czasie koło Bartka zatrzymał się czarny samochód, szatyn pośpiesznie wsiadł do niego i odjechali. Na swoje nieszczęście Mańka nie widziała kto siedzi za kierownicą. – Dureń! – warknęła i wróciła do swojego pokoju. – Skoro on wychodzi to ja też. – Wyciągnęła wszystkie ubrania ze swoich dwóch toreb, bo jeszcze się nie rozpakowała, i wybrała obcisłą czarną sukienkę i czarne szpilki. Chwyciła w rękę jeszcze swoją kosmetyczkę i ruszyła do łazienki. Przebrała się i zrobiła sobie bardzo mocny makijaż, wróciła jeszcze do pokoju po torebkę i portfel i skierowała się do pokoju Bartka. Przeszukała jego pokój ale nigdzie nie znalazła swojego telefonu ale na szczęście znalazła laptopa.

- Tylko żeby nie miał hasła – mruknęła przygryzając wargę. Szczęście dzisiaj jej sprzyjało bo Bartek nie miał hasła, weszła w wyszukiwarkę, żeby znaleźć adres jakiegoś klubu. Po kilku minutach szukania znalazła jeden, zapisała sobie adres i wyłączyła laptopa i odłożyła go na miejsce. Dopiero będąc przy drzwiach zorientowała się że nie ma bladego pojęcia gdzie Bartek chowa klucze od mieszkania. – A chuj mu w dupę – warknęła trzaskając drzwiami. Nie chciał powiedzieć gdzie idzie to ona zostawi otwarte mieszkanie.

Przemierzając Rzeszowskie ulice żałowała, że nie wzięła ze sobą swojej skórzanej kurtki, noce nie były już takie ciepłe. Szła najszybciej jak tylko mogła na swoich dwunastocentymetrowych szpilkach rozcierając raz za razem nagie ramiona. W końcu natrafiła na sklep całodobowy, a że skończyły jej się papierosy weszła do środka.

- Chesterfieldy niebieskie – rzuciła gdy tylko znalazła się przy ladzie.

- Krótkie czy długie? – spytał znudzony sprzedawca patrząc na półkę z wyrobami tytoniowymi.

- Krótkie – odpowiedziała wyciągając piętnaście złotych z portfela.

- Dwanaście siedemdziesiąt – powiedział kładąc paczkę na ladzie i biorąc pieniądze od dziewczyny. Wydał jej jeszcze resztę i mogła w końcu wyjść. Nie za bardzo chciała się ruszać bo w sklepie było ciepło ale w końcu wyszła odpakowując po drodze paczkę. Wyciągnęła jednego papierosa i pogrzebała w torebce w poszukiwaniu zapalniczki, kiedy ją w końcu znalazła podpaliła go zaciągając się mocno.

Zabłądziła tylko raz. Błąkała się w kółko przez blisko trzydzieści minut ale w końcu znalazła się na głównej ulicy, a stamtąd już słyszała przytłumione dźwięki muzyki dobiegające z klubu. Ustawiła się na końcu kolejki tuż za dwiema rudymi dziewczynami ubranymi w identyczne sukienki z wzorem panterki. Mańka skrzywiła się na ten widok i szybko odwróciła wzrok.

Kiedy już straciła nadzieję, że zaczną wpuszczać ludzi kolejka zaczęła posuwać się do przodu tak więc po kilku minutach stanęła przed wielkim napakowanym gorylem ubranym cały na czarno. Facet zlustrował ją od góry do dołu, dłużej przyglądając się jej odsłoniętemu biustowi, przestał dopiero wtedy kiedy dziewczyna odchrząknęła i wymownie na niego spojrzała, facet odpiął czerwony sznurek i wpuścił ją. Zapłaciła za bilet, wyciągnęła rękę gdzie jakaś dziewczyna postawiła jej stempelek i weszła do przepełnionej ludźmi sali. W powietrzu dało się wyczuć mieszankę potu i alkoholu, muzyka bębniła jej w uszach. Rozejrzała się i na drugim końcu sali dostrzegła bar. Zaczęła przepychać się między tańczącymi parami przyciskając do siebie torebkę. Kiedy w końcu usiadła na jednym z dwóch wolnych miejscach wysokich krzeseł przyjrzała się półkom z alkoholami. Po chwili podszedł do niej przystojny, młody brunet.

- Co podać? – krzyknął uśmiechając się do niej zalotnie.

- Pięć shotów – odkrzyknęła. Podczas gdy barman przygotowywał jej zamówienie ona rozejrzała się po klubie. Widać, że jest bardzo popularny po ilości osób się w nim znajdujący.

- Proszę! – Odkręciła się znów do baru i zapłaciła za drinki po czym wypiła jeden po drugim. Posiedziała chwilę i znów złożyła to samo zamówienie.

- Można tu palić? – krzyknęła po piętnastu minutach do chłopaka. W głowie jej się już kręciło ale jak zapali będzie jej jeszcze fajniej. Barman pokazał jej drzwi po jego prawej stronie. Mańka kiwnęła głową i poszła w tamtym kierunku, trochę się zachwiała schodząc z wysokiego krzesła ale szybko się zreflektowała. Przechodząc przez drzwi uderzyło w nią chłodne nocne powietrze. No tak, palenie na dworze! Pomyślała i oparła się o ścianę wyciągając z torebki papierosy.

Weszła z powrotem do środka i skierowała się na środek sali. Zaczęła się ruszać w rytm jakiejś piosenki disco polo. Przymknęła oczy i zatraciła się w tańcu, w głowie mocno już jej wirowało i czuła się wyśmienicie. Po kilku minutach poczuła na swoich biodrach czyjeś duże dłonie, dostosowała się do jego ruchów.

- Mała, masz ochotę na drinka? – krzyknął jej do ucha. Uśmiechnęła się i odwróciła do towarzysza. Facet był na oko w wieku jej brata był równie wysoki jak on, a do tego miał brodę przez którą przebijał się szeroki uśmiech.

- Jasne! – odkrzyknęła i skierowała się za chłopakiem z powrotem do baru.


****
Trochę dłuższa przerwa ale miałam zbyt napięty grafik xD. W tym tygodniu trochę mniej zadawali więc wstawiam rozdział. Już chyba wiecie, że głównym bohaterem będzie Bartosz Kurek. Co do dodawania rozdziałów to zależy od tego czy będzie jakieś zainteresowanie. Na razie myślałam nad systemem 5-15-25? Co wy na to? I przede wszystkim jak się podobał rozdział? Czekam na wasze opinie! 
Pozdrawiam! 

piątek, 2 października 2015

Rozdział 1



Krzątając się po kuchni szatyn przygotowywał sobie śniadanie, po telefonie jaki dostał o trzeciej nad ranem nie mógł zasnąć, a gdy już przysypiał od razu się budził. Wiedział, że postąpił dobrze ale miał pewne wątpliwości co do tego. Co chwila spoglądał w okno, z którego miał świetny widok na parking przed blokiem, ale jak dotąd nie zauważył żadnego nowego samochodu. Woda w czajniku zaczęła się gotować więc zgasił palnik i zalał czerwony kubek. Usiadł przy stole i zaczął jeść przeglądając gazetę.
Około godziny dziesiątej czterdzieści ktoś zapukał do drzwi, niechętnie podniósł się z kanapy i podszedł do drzwi.
- Cześć synku! – Niska blondynka rzuciła mu się na szyję, uśmiechnął się i przytulił ją. Anna była jego macochą, nigdy nie próbowała zastąpić miejsca jego matki, była po prostu sobą i to mu się w niej najbardziej podobało więc nic dziwnego, że po pewnym czasie zaczął do niej mówić „mamo”.
- Cześć mamo! – Odsunął się od kobiety i wtedy dostrzegł na korytarzu swoją młodszą, o sześć lat, przybraną siostrę.  
- Będziemy tak stać na klatce czy nas w końcu wpuścisz? – spytała poprawiając torebkę na ramieniu.
- Marysiu! Przestań!
- Nie. Mów. Do. Mnie. Marysiu. – Wycedziła przez zaciśnięte zęby szatynka w kierunku matki.
- Nie, nie! Ma rację, wchodźcie! – Siatkarz odsunął się i zrobił miejsce dla matki i siostry, która wchodząc rzuciła na podłogę trzymane przez siebie torby. Chłopak pokręcił głową ale chwycił jej bagaże i wszedł do mieszkania. – Chcecie coś do picia?
- Nie, nie kłopocz się synku, ja już jadę.
- Daj spokój mamo! Jechałaś tyle czasu zostań na trochę! – Szatyn złapał matkę za ramię i poprowadził do kuchni, kątem oka zauważył, że siostra już okupuje kanapę rządząc się jego telewizorem. – Poza tym – powiedział już ciszej kiedy matka siedziała przy stole, a on sam nalewał wody do czajnika – musisz mi wytłumaczyć o co w tym wszystkim chodzi? Czemu ojciec ją wyrzucił? – Spytał siadając naprzeciwko blondynki.
- Znów wróciła późno do domu … i pijana … - kobieta skubała skórki przy paznokciach byle tylko nie spojrzeć w oczy szatynowi. Musiała mu nakłamać, nie chciała, żeby i jej przybrany syn miał o Marii takie zdanie jak jego ojciec. – Poza tym – kobieta pociągnęła nosem i wytarła mokre policzki, nawet nie zauważyła kiedy zaczęła płakać – kilka razy podkradała nam pieniądze i .. – chłopak wstał i przyniósł jej pudełko chusteczek, które stało w salonie – nie wytrzymał. Powiedział, że skoro skończyła szkołę powinna znaleźć pracę i się usamodzielnić.
- Już dobrze – chłopak poklepał matkę po dłoni i uśmiechnął się. – Zostanie na razie tutaj, a potem coś się wymyśli.
- Ale proszę nie rób wszystkiego za nią.
- Ok. – Siatkarz pokiwał głową i zerknął w kierunku gazet, coś przeczuwał, że pobyt siostry w jego mieszkaniu przeciągnie się o wiele dłużej niż myśli ich matka dlatego dziś da jej spokój ale od jutra będzie musiała zacząć szukać pracy.
Po wypiciu mocnej kawy Anna pożegnała się z dziećmi i wyszła z mieszkania w towarzystwie syna, który uparł się żeby odprowadzić ją do samochodu. Powiedział, żeby jechała ostrożnie i przekazała pozdrowienia dla ojca po czym wrócił do domu.
- Nie za wygodnie ci? – spytał szatyn opierając się o ścianę w jego salonie zakładając ręce na piersi. Mańka odwróciła głowę w jego stronę i posłała pytające spojrzenie. – Mogłabyś zdjąć te nogi ze stolika? Nie jesteś u siebie. – Dziewczyna w odpowiedzi tylko prychnęła ale zdjęła nogi ze stołu i założyła je jedna na drugą. – Czy ty zawsze musisz sprawiać jakieś problemy? – spytał chłopak siadając na fotelu i opierając łokcie na kolanach.
- A bo ty zawsze byłeś taki grzeczny – odpowiedziała mu nawet nie zaszczycając go choćby jednym spojrzeniem.
- Słuchaj – westchnął – my nie jesteśmy twoimi wrogami. Jeżeli coś się dzieje to możesz nam powiedzieć. – Mańka spojrzała na niego ale nie zamierzała tego skomentować. Nikt jej w tej rodzinie nie rozumie, a jak powie o co jej naprawdę chodzi to uznają ją za wariatkę.
- Gdzie będę spała? – Spytała w końcu. Chłopak wyprostował się i kiwnął głową na jakieś drzwi po jego prawej stronie. Szatynka szybko podniosła się z kanapy i poszła po swoje torby, które cały czas stały w małym korytarzyku. Skierowała się do swojego nowego pokoju i zatrzasnęła drzwi. Odłożyła torby i rzuciła się na łóżko. Po chwili drzwi do pokoju się otworzyły i stanął w nich jej brat.
- Dzisiaj tam ci już spokój ale od jutra zaczynasz szukać pracy – powiedział kiedy dziewczyna się na niego spojrzała.
- Mama powiedziała, że pozwoliłeś mi tu mieszkać …
- Co nie oznacza, że będę dawać ci na wszystko pieniądze. Poza tym, mama powiedziała mi, że ich okradałaś więc masz oddać im wszystko, co do grosza. – Mańka oblizała usta i usiadła na łóżku.
- Pracujesz w tym klubie, nie możesz mi tam czegoś załatwić? – chłopak roześmiał się kręcąc głową z niedowierzaniem.
- Masz dwadzieścia jeden lat. Zacznij się usamodzielniać – powiedział po czym wyszedł z pokoju.
Super! Pomyślała. Matka powiedziała, że teraz będę z nim mieszkać ale nie wspominała nic o żadnej robocie! Dziewczyna zerwała się z łóżka i pobiegła do swojej torebki skąd wygrzebała po dłuższej chwili portfel. Otworzyła go i przeliczyła pieniądze, które jeszcze jej zostały. Było to ponad dwieście pięćdziesiąt złotych. A co jeśli on mówił serio z tą robotą? Zaraz przecież to mieszkanie klubowe! Mańka rzuciła portfel na łóżko i wyszła z pokoju. Obeszła mieszkanie ale ani w salonie ani w kuchni nie było jej brata więc zapukała do łazienki, też nic. Pewnie siedzi w pokoju – pomyślała więc długo się nie zastanawiając wparowała mu do pokoju. Szatyn stał do niej tyłem ale jak tylko usłyszał, że ktoś wszedł do pokoju od razu się odwrócił.
- Poczekaj chwilę – powiedział szatyn do telefonu po czym zakrył go drugą dłonią. – Wiesz, że jest coś takiego jak prywatność? Puka się!
- Mam ci się dokładać do rachunku?! To mieszkanie klubowe! – Dziewczyna wyrzuciła ręce w górę oddychając ciężko i posyłając rozmówcy gniewne spojrzenie.
- Klubowe czy nie, masz znaleźć robotę! Wiesz najlepiej to już zacznij teraz! – powiedział zdenerwowany i rzucił w nią zwiniętą gazetą, która spadła prosto pod jej czarne trampki. – A teraz wynocha, rozmawiam!
Mańka podniosła gazetę i wyszła z pokoju specjalnie trzaskając drzwiami.
-Taka gwiazda, a nie może mi roboty załatwić – mruknęła pod nosem i skierowała się do kuchni. Zajrzała do lodówki ale oprócz dwóch rodzajów wędliny, kostki sera, pomidora, ogórka i do połowy opróżnioną butelkę mleka nic w niej nie znalazła. Zamknęła drzwi lodówki i rzuciła gazetę na stół. Z koszyczka wzięła sobie jedno zielone jabłko i zaczęła przerzucać je z jednej ręki do drugiej uporczywie wpatrując się w urywek pierwszej strony. Zerknęła w stronę drzwi do pokoju brata ale chyba nie zanosi się żeby szybko stamtąd wyszedł więc zrezygnowana usiadła przy stole. Rozłożyła gazetę i wgryzając się w jabłko zaczęła ją powoli przeglądać. Była pewna, że w życiu nie znajdzie żadnej roboty. 



***
Cześć wszystkim! Dziękuję za komentarze!  :D
Pod poprzednim postem pytałam się o głównego bohatera i już jedna osoba Go wymieniła ale i tak postanowiłam dać Wam jeszcze troszkę do myślenia. 
Przepraszam za wszelkie błędy związane z narracją ale to pierwszy blog gdzie piszę w trzeciej osobie. 
Mam nadzieję, że się spodobało. 
Pozdrawiam! :)