Słońce
wpadające przez okno sypialni, obudziło Marysię. Dziewczyna mruknęła coś
niezrozumiale zakładając kołdrę na głowę by móc choć na chwilę jeszcze
przenieść się do krainy Morfeusza. Niestety głowa tak bardzo ją bolała, a
suchość w gardle powodowała ból kiedy próbowała przełknąć ślinę dlatego
dziewczyna powoli zwlekła się z łóżka. Próbowała zwilżyć suche usta językiem
ale i tak nic to nie dało, rozejrzała się po pokoju gdzie na samym środku
leżała sterta czarnych ubrań a obok jej czarne, i jedyne, szpilki, które miała
wczoraj na nogach. Postawiła stopy na podłodze i podpierając się o szafkę
wstała z łóżka i kulejąc trochę wyszła z pokoju. Powoli jak zombie poczłapała
do kuchni i zajrzała do lodówki, znalazła pół butelki wody więc szybko ją
chwyciła i przyssała się do szyjki opróżniając wszystko w oka mgnieniu. Kiedy
już jako tako zaspokoiła swoje pragnienie, zaczęła przeszukiwać górne szafki w
poszukiwaniu jakiś lekarstw na ból głowy. Czy naprawdę wczoraj tak dużo
wypiła?!
Kiedy
trzasnęła kolejną szafką zrezygnowana oparła się o blat i przyłożyła rękę do
czoła.
- Tego
szukasz? – spytał Bartek machając pudełkiem apapu. Dziewczyna spojrzała na
niego.
- Tak –
odpowiedziała ochryple i podeszła do niego wyciągając rękę po tabletki, które
uwolnią ją od tego morderczego bólu.
- Ile
wczoraj wypiłaś? – spytał szatyn chowając opakowanie za plecami.
- Nie
pamiętam – jęknęła. – Mógłbyś mi je dać? Głowa mi pęka!
- Miałaś
zostać w domu, a nie szlajać się po klubach! Poza tym zostawiłaś otwarte
mieszkanie, masz szczęście, że nikt nas nie okradł! – Krzyknął na nią. – A! I
jeszcze jedno, zarzygałaś Nowakowskim samochód i moje spodnie! Jak nie znasz
umiaru to nie pij!
Dziewczyna
przestała go słuchać w połowie wypowiedzi i gapiła się ślepo w kant kuchennego
stołu. Już nie raz słyszała podobne i gorsze słowa od ojca kiedy wracała nad
ranem z imprezy. Przyzwyczaiła się.
-
Narobiłaś mi wstydu przed znajomymi! Wiesz jak ty wczoraj wyglądałaś?! Jeszcze,
kurwa Andrzej się ciebie uczepił, albo ty jego, nie chcę nawet w to wnikać!
Masz i weź się idź umyj! A jutro chcę wiedzieć gdzie pracujesz! – rzucił
opakowanie tabletek przeciwbólowych na stół i wyszedł z kuchni. Dziewczyna
przygryzła wnętrze policzka, żeby się nie rozpłakać i chwyciła szybko tabletki.
Wzięła dwie i popiła kranówką bo nie znalazła już nic innego.
Kiedy
już pozbyła się wymiocin ze swoich włosów i odświeżona wyszła spod prysznica,
wrzuciła do pralki swoją lekko zarzyganą pościel. Nastawiła pranie i zaczęła
suszyć włosy.
Pół
godziny później kiedy już była ubrana i siedziała nad nową gazetą w swoim
pokoju Bartek zawołał ją do siebie.
- Co? –
spytała wchodząc do salonu gdzie jej brat oglądał jakiś serial.
-
Znalazłaś coś? – spytał nawet nie patrząc na nią.
-
Jeszcze nie! – powiedziała zaciskając dłonie w pięści. Bartek pochylił się i
spod sterty jakiś magazynów wyciągnął kartkę, podszedł do niej i podał jej ją.
-
Zadzwoń tu, Ola mówi, że szukają kogoś – powiedział, oddał jej telefon i wrócił
do oglądania telewizji.
-
Pierdol się z tą swoją Olą – warknęła i wróciła do pokoju. Ból głowy na
szczęście ustąpił ale gdy sprawdziła stan swojego portfela, aż się załamała.
Wydała prawie siedemdziesiąt złotych! Kiedy?! Jakby jeszcze wiedziała gdzie
Bartek trzyma pieniądze to by mu coś podkradła ale gwiazdka pewnie wszystko ma
na koncie i używa dodatkowo karty kredytowej.
Dziewczyna
usiadła na łóżku i wpatrywała się w numer zapisany na kartce. Nawet nie było
napisane do kogo jest ten numer! Przez chwilę przemknęła jej myśl, że przecież
miała świetną pracę i żeby do niej wrócić ale równie szybko wybiła ją sobie z
głowy. W końcu zrezygnowana wyszła z pokoju z zamiarem spytania się brata do
kogo tak właściwie będzie dzwonić.
-
Bartek?
- Co? –
Usłyszała z kuchni więc się tam skierowała. Stanęła w progu i spojrzała na
niego.
- Do
kogo właściwie jest ten numer? – spytała wyciągając przed siebie kartkę, którą
od niego dostała. Kurek spojrzał na nią przelotnie i wrócił do szykowania sobie
herbaty.
- Chyba
do jakiejś kawiarenki czy coś w tym stylu – wzruszył ramionami. Szatynka
okręciła się na pięcie i wróciła do swojego pokoju. Chwyciła telefon i
wystukała numer na klawiaturze. Odczekała parę sekund i po chwili usłyszała
jakąś kobietę.
- Dzień
doby – powiedziała niepewnie, a jeśli Bartek ją okłamał.- Ja dzwonię w sprawie
pracy.
Pół
godziny później szukała w telefonie dokładnego adresu kawiarni, w której miała
jutro zacząć pracę. Wiedziała tylko, że miała przyjść na godzinę ósmą i
przynieść swoje cv. Kiedy w końcu Google maps pokazało jej dokładną drogę do
jej nowego miejsca pracy mogła iść do Bartka.
-
Bartek! – zawołała zaraz jak tylko otworzyła drzwi od swojego pokoju. W
mieszkaniu panowała cisza. – Bartek? – spytała tym razem przechodząc do salonu.
– Gdzie ty kurwa jesteś? – warknęła idąc do kuchni, a następnie do jego pokoju.
Drzwi były zamknięte ale i tak stała pod nimi kilkanaście sekund i co chwilę
pukała, niestety nikt jej nie otworzył. Oparła się o ścianę i wyszukała jego
numer w swoim telefonie. Po kilku sygnałach włączyła się automatyczna
sekretarka obwieszczając jej, że numer jest czasowo poza zasięgiem. – Co za
kretyn! – mruknęła i wróciła do swojego pokoju. Musiała zapalić, podeszła do
szafki nocnej na której prawdopodobnie Bartek położył jej torebkę. Wyciągnęła z
niej papierosy i otworzyła okno. Usiadła na parapecie i odpaliła jednego
szluga. Paląc przyglądała się chodnikowi między dwoma blokami, co jakiś
przeszła jakaś para albo ktoś z psem. W końcu wyrzuciła peta i zamknęła okno.
Przeszła do kuchni jeszcze raz próbując dodzwonić się do Bartka, kiedy znów
włączyła się automatyczna sekretarka postanowiła napisać do niego sms-a z
pytaniem gdzie jest i kiedy wróci.
Zrobiła
sobie kanapkę i herbatę i z niecierpliwością czekała aż Kurek jej odpisze.
Czekała aż do dwudziestej trzeciej dopóki nie zasnęła na kanapie w salonie.
Wychodząc
z bloku włączył telefon i dopiero wtedy zauważył, że Mańka próbowała się z nim
skontaktować. Zanim wsiadł do samochodu spojrzał w górę na okno na czwartym
piętrze gdzie stała Dominika w samym szlafroku, uniosła rękę i mu pomachała.
Uśmiechnął się pod nosem i wsiadł do auta. Odpalił silnik i szybko ruszył w
drogę do domu.
Wchodząc
do mieszkania od razu skierował się do salonu skąd dobiegały go odgłosy
włączonego telewizora. Kiedy zauważył na kanapie śpiącą Mańkę, wyłączył
telewizor i przeniósł ją do jej pokoju. Włosy strasznie śmierdziały jej dymem z
papierosów więc kiedy już przykrył ją kocem, przeszukał jej szafkę stojącą przy
łóżku. Niczego nie znalazł więc skierował się do łazienki. Wziął szybki
prysznic i wrócił do swojej sypialni.
-
Wstawaj! – szatynka poczuła jak ktoś szarpie ją za ramię. Mruknęła coś
niewyraźnie i otworzyła oczy. Zauważyła, że nad nią stoi Bartek. – Już siódma,
spóźnisz się – powiedział i wyszedł z pokoju. Dziewczyna westchnęła, ostatni
raz o tej godzinie wstała kiedy szła na maturę z matematyki kilka miesięcy
temu. Zwlekła się z łóżka i ze stery ciuchów wybrała czarne rurki i za duży o
dwa rozmiary czarny sweter. Poszła do łazienki się ogarnąć.
- Mańka,
kurwa, bo się spóźnimy! – Bartek zaczął walić w drzwi w momencie kiedy kończyła
robić makijaż.
-
Chwila! Już wychodzę – odpowiedziała jeszcze raz się przeglądając i wychodząc z
pomieszczenia.
- Masz i idziemy! – szatyn rzucił w nią kurtką
i skierował się do wyjścia. Poszła do pokoju po torebkę, sprawdziła czy na
pewno spakowała papierosy i telefon i wyszła na korytarz zakładając kurtkę. –
Pośpiesz się! – warknął Bartek przerzucając kluczyki z jednej ręki do drugiej.
- Mogłeś
mnie obudzić wcześniej! – spojrzała na niego spod byka i wyprostowała się.
Zarzuciła torebkę na ramię i wyszła z mieszkania. Kiedy Bartek zamknął drzwi
wyszli za zewnątrz. Szybko podeszli do srebrnego samochodu Kurka i wsiedli.
Pogoda była paskudna, strasznie wiało i wyglądało na to że niedługo zacznie
padać. – Gdzie wczoraj byłeś? – spytała Mańka kiedy tylko wyjechali na ulicę.
Przyglądała mu się uważnie ale twarz Bartka niewyrażana żadnych emocji.
- Nie
powinno cię to obchodzić – odpowiedział jej po chwili.
- Ale
obchodzi! Chciałam skorzystać z twojego laptopa ale ciebie nie było, a drzwi do
twojego pokoju były zamknięte i PRZEZ CIEBIE nie mogłam wydrukować sobie
jebanego cv! – krzyczała.
- Nie krzycz, nie robisz na nikim wrażenia. CV nie potrzebujesz, a teraz wysiadaj - mruknął zatrzymując samochód. - Masz, jak będziesz wracać do domu to zrobisz zakupy i jakiś obiad - Kurek wcisnął jej do ręki pięćdziesiąt złotych. Spojrzała wściekła najpierw na pieniądze, a potem na niego i wyszła z samochodu trzaskając drzwiami.
****
Muszę zacząć pisać bo mam w zapasie tylko jeden rozdział ale niestety mam tak dużo nauki, że czasami nawet nie mam czasu odpocząć. Ale co się dziwić klasa maturalna.
Jak się podobał rozdział?
Następny 15 listopada.