- Halo?
– odezwał się zachrypniętym głosem do telefonu, przetarł twarz dłonią i
przewrócił się na plecy.
-
Przepraszam, że dzwonię o takiej porze ale musisz mi pomóc, już nie wiem co mam
robić! – kobieta szlochała w słuchawkę, szatyn podniósł się do pozycji
siedzącej i spojrzał na zegarek, było parę minut po trzeciej nad ranem.
- Co się
stało? – spytał już całkiem rozbudzony.
- Chodzi
o Marię. Już nie wiem co mam robić! Adam kazał jej się wynosić z domu, a ja nie
mogę jej pozwolić mieszkać na ulicy! Mogłaby zamieszkać na jakiś czas u ciebie?
Dobrze wiesz, że tylko ciebie się jako tako słucha.
Po obu
stronach zaległa głucha cisza, kobieta czekała z niecierpliwością na odpowiedź
szatyna podczas gdy ten zastanawiał się czy to aby na pewno będzie to dobry pomysł.
Znał Mańkę już kilka lat i wiedział jakie są z nią kłopoty, sam z resztą
wyciągnął ją z komisariatu kilka razy i krył.
- No
dobra – westchnął. – Kiedy mogę się jej spodziewać?
-
Dziękuję! Pewnie gdzieś rano, już się pakuje. – Odpowiedziała kobieta i się
rozłączyła. Szatyn opadł na poduszki. Co
ja zrobiłem?!
****
Witam na moim kolejnym blogu! :D
Nie wiem czemu to publikuję teraz skoro miałam poczekać aż napiszę całe opowiadanie. Tym razem nie podaję bohaterów, czysta wyobraźnia. Jak myślicie, kto gra główną rolę męską? :)
Pozdrawiam!